niedziela, 22 lutego 2015

Rozdział 17

Dziękuje za pomoc w napisaniu rozdziału Oli <3 
Występują treści 18+ 
----------------------------------------------------
Od kilku godzin świetnie bawiłam się w klubie w Hollywood. Podoba mi się życie w Los Angeles. Ludzie tutaj są całkiem inni niż na drugim wybrzeżu. Nowy Jork jest miastem, gdzie tłok na ulicach nigdy nie ustaje. Od samego rana wszyscy biegną załatwić swoje sprawy, czy też denerwują się stojąc w korkach. Tutaj tego nie ma. Wszyscy są na luzie i cieszą się każdym dniem, tego mi brakowało odkąd opuściłam San Francisco. 
Tańczyłam właśnie kolejną już piosenkę z Bradem czując na sobie nieustępliwe, ponure spojrzenie Justina, który siedział przy barze wypijając kolejny kieliszek wódki. Był na mnie zły, jednak nie chciał psuć mi humoru. Zgodził się wyjść do klubu z Bradem, ale stwierdził, że nie musi nawiązywać z nim kontaktów. Taki właśnie jest, zaborczy Justin. 
- Hej Brook - usłyszałam jak Brad próbuje przekrzyczeć głośną muzykę - Twój kolega, chyba ma ochotę mnie zabić. Widziałaś jak się na nas patrzy? 
- Nie przejmuj się, po prostu on nie lubi tego typu imprez - skłamałam i założyłam ręce na jego szyi dalej poruszając się w rytm muzyki. 
- Naprawdę? Nie wygląda na takiego - zauważył i spojrzał ukradkiem na szatyna. 
- Ale taki jest, jak to mówią nie oceniaj książki po okładce - wzruszyłam ramionami i posłałam mu przyjazny uśmiech. 
- Dobrze w takim razie - przybliżył się do mnie i złapał mnie mocniej w talii -  Muszę ci coś powiedzieć. 
- Cały czas coś mówisz - zaśmiałam się jak idiotka, ponieważ byłam lekko wstawiona.
- Ale teraz na inny temat - skończył tańczyć i złapał mnie za rękę, pociągając w stronę filara przy ścianie - Kiedy wyjechałaś myślałem, że mnie to nie obchodzi. Nie zdawałem sobie sprawy z tego, że tak naprawdę to... To nadal coś do ciebie czuje i chcę, żebyś o tym wiedziała zanim wyjedziesz - popatrzył się prosto w moje oczy, które w tym momencie najprawdopodobniej wyglądały jak spodki. 
- Brad - zaczęłam - Ja jestem tutaj tylko przez tydzień, to nie wypali - próbowałam go przekonać - Ja też cię bardzo lubię, ale uważam, że nasz związek skończył się w liceum i musimy przy tym zostać - powiedziałam i zaczęłam się bawić palcami z nerwów - Poza tym, ja... Już mi się ktoś inny podoba i nie umiem tak łatwo z niego z rezygnować - wyjaśniłam. 
- Brooklyn, nie mów tak - pokręcił przecząco głową - Daj mi szansę, wydoroślałem i pokaże ci, że jestem lepszy od tego gościa, udowodnię ci to, tylko daj mi na to szansę.
- Nie mogę, to nie wy - nie dane było mi skończyć, gdyż chłopak złapał mnie i przycisnął swoje usta do moich. Próbowałam go odepchnąć od siebie, ale było to ciężkie, ponieważ trzymał mnie mocno za ramiona, uniemożliwiając mi ruch. Co teraz czułam? Obrzydzenie, tak właśnie. Robił to wbrew mojej woli, nie chciałam tego i wiem, że nigdy w życiu bym nie chciała znowu mieć tytułu jego dziewczyny, nie pasujemy do siebie. On nie potrafi tego zrozumieć, czy naprawdę tak ciężko jest dać komuś spokój? 
- Zostaw mnie - niemal pisnęłam, kiedy na chwilę oderwał swoje wargi od moich, jednak mnie nie posłuchał. 
Nagle poczułam ulgę, ciało Brada runęło na ziemię, a przede mną stanął wściekły szatyn. Był wściekły, jak nie coś więcej niż wściekły. 
- Czy ona nie powiedziała, żebyś ją zostawił kurwa? - ryknął do leżącego na podłodze Brada - Jak dziewczyna ci mówi, że cie niechce to tak jest i się od niej odpierdol - dodał, a następnie odwrócił się w moją stronę. Po moich policzkach spłynęło kilka łez i nawet nie wiem dlaczego. Może to nadmiar emocji, strach. 
- Chodźmy z tąd - zwrócił się do mnie nieco łagodniejszym tonem i objął swoim silnym ramieniem prowadząc do wyjścia, ale w ostatnim momencie obrócił się jeszcze.
- I spróbuj jeszcze raz dotknąć mojej dziewczyny, a nie skończy się na złamanym nosie skurwielu - dopowiedział, po czym wyszliśmy razem na powietrze. "I spróbuj jeszcze raz dotknąć mojej dziewczyny" - przeszło mi przez myśli, kiedy wsiadałam do taksówki, która już na nas czekała. Mojej dziewczyny, mojej dziewczyny. On mnie nazwał swoją dziewczyną. Zapięłam pasy i poczekałam chwilę, aż do mnie dołączy. 
- Justin, ty nazwałeś mnie swoją dziewczyną? - zapytałam cicho, kiedy ruszyliśmy w stronę hotelu. Chłopak niepewnie obrócił się w moją stronę i złapał mnie za rękę. 
- Wiesz - zaczął - To było pod wpływem emocji, ale jeśli mam być szczery to mnie by to nie przeszkadzało - powiedział i potarł kciukiem powierzchnię mojej dłoni. Serce zaczęło mi bić sto razy szybciej niż do tej pory - To znaczy - okaszlnął - Czy chciałabyś zostać moją dziewczyną? - zapytał i spojrzał na mnie. Na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech, nie mogłam nawet kontolować tego. W środku piszczałam i skakałam z radości jak mała dziewczynka. 
- A czy jeśli się zgodzę to dalej będziesz taki zazdrosny jak w klubie i będziesz odganiał ode mnie każdego kolegę? - zaśmiałam się. 
- Zawsze byłem i będę zazdrosny - wyznał - Może nie będę każdemu dawał po mordzie, ale będe ich kontrolował - uśmiechnął się przenikliwie. 
- Hmm - położyłam palec na brodzie, udając myśliciela - Zgadzam się - uśmiechnęłam się do niego, jednak on tego nie odwzajemnił, a w zamian za to odrazu objął mnie w talii i przyciągnął do siebie łącząc nasze usta. Ten pocałunek był inny niż wszystkie poprzednie. Ten był pierwszy nasz jako pary, pierwszy, w który oboje włożyliśmy wszystkie uczucia jakie nam teraz towarzyszą. 
- Przepraszam, ale to nie jest dom publiczny - przerwał nam oburzony głos taksówkarza, na co oboje się zaśmialiśmy. 
- Dokończymy to w domu - szatyn szepnął mi do ucha, a następnie zamknął mnie w uścisku. 

- Chcesz iść spać? - zapytał chłopak, otwierając drzwi od pokoju hotelowego. 
- Nie, a ty? - zapytałam. 
- Nie - odpowiedział i przygwoździł mnie do drzwi atakując znowu moje wargi. Rzuciłam torebkę na podłogę i wplątałam palce w jego włosy, przeczesując je delikatnie. Zjechał rękoma na moje pośladki i podniósł mnie delikatnie do góry, tak abym mogła opleść nogi wokół jego bioder. Przemieścił się bliżej łóżka i nie przerywając pocałunku położył mnie na jego brzegu, podpierając się ramionami tak, aby mnie nie przygnieść. 
- Brook - wydyszał - Jesteś najlepszym co mnie spotkało od lat - wyszeptał i włożył ręce pod moją koszulkę, delikatnie sunąc nimi ku górze. W mojej głowie nagle zapaliła się czerwona lampka i szybko zatrzymałam jego dłonie. 
- Justin, nie - szepnęłam.
- Dlaczego? - uniósł brwi
- Ja - westchnęłam - Nigdy jeszcze...
- Ćiii - pokręcił głową i zaczął skaładać pocałunki wzdłuż mojej szczęki - Rozumiem, nie musimy tego robić jeśli nie chcesz. Wiesz, że poczekam.
- Ja chcę - postawiłam się mu, poddając się jednak przyjemności jaką mi sprawiał w tym momencie. 
- Zrobimy coś innego, też ci się spodoba okej? - odsunął się ode mnie minimalnie, tak, aby mieć widok na moją twarz. Przytaknęłam tylko, czekając na jego dalsze czyny. 
Chłopak delikatnie ściągnął ze mnie t-shirt oraz spodenki zostawiając mnie przed jego spragnionymi oczami w samej bieliźnie. Co mnie zdziwiło to nie krępowałam się, już nie raz mnie widział w takim stroju, a teraz dodatkowo całował każdą nowo odkrytą część mojego ciała, co sprawiało, że oddalałam się myślami całkiem gdzie indziej. Przesunął nas w głąb łóżka i wrócił ustami na moją szyję schodząc coraz niżej, aż zatrzymał się na dekolcie. Myślałam, że będzie chciał mnie pozbawić ostatniej z górnej części garderoby, jednak tego nie zrobił, a jedynie złożył tam kilka delikatnych pocałunków. Zszedł dalej na brzuch, a następnie do najbardziej intymnej części mojego ciała. Włożył palce wskazujące za gumkę moich majtek i popatrzył się na mnie prosząc o zgodę. Bez namyślu znowu przytaknęłam i pozwoliłam mu na to. Chciałam tego, chciałam go dla siebie i chciałam to z nim zrobić, jednak nie dokładnie to miał w planach. 
Delikatnie zsunął ze mnie materiał odsłaniając wszystko, co się pod nim znajdowało. Teraz dopiero poczułam się lekko skrępowana i przygryzłam wargę, co nie uszło jego uwadze. 
- Jesteś piękna, nie musisz się wstydzić. Jeśli nie chcesz, nie muszę tego robić dzisiaj - wyszeptał.
- Nie - zaprzeczyłam - Proszę - wyszeptałam niemal, że błagalnym tonem. Domagałam się więcej, moje ciało domagało się więcej. 
- Zamknij oczy - polecił, co posłusznie wykonałam. Poczułam jego język przesuwający się po mojej łechtaczce. Wciągnęłam gwałtownie powietrze z przyjemności. Jeśli uważałam, że pocałunki były najlepsze to się pomyliłam. To co czułam teraz było ciężki do opisania, ciepło rozchodzące się po moim ciele. 
- Justin - wyszło z moich ust. Chłopak nie przerywał, wyczyniał cuda swoim językiem doprowadzając mnie do szaleństwa. Były to słodkie tortury, których chciałam jednak więcej. Moje ciało zaczęło drżeć pod jego dotykiem, aż w końcu eksplodowało dając mi ogromną falę przyjemności rozchodzącą sie po wszystkich zakamarkach. 
- Justin - pisnęłam i wplotłam ręce w jego rozwaloną fryzurę. Szatyn wylizał moje soki, a następnie złożył tam ostatni pocałunek, po czym położył się obok mnie i nakrył nas kołdra. 
- Dziękuje - szpepnęłam nadal oszołomiona i wtuliłam się w jego klatkę piersiową starając się nie patrzeć mu w oczy. 
- Hej - podiósł mój podbródek - Nie musisz się wstydzić, to normalne. Ja też z tego czerpałem przyjemność. Okej? 
- Tak, okej - uśmiechęłam się do niego lekko - To było, niesamowite - wyznałam.
- Jeszcze to powtórzymy - zapewnił mnie - Dobranoc - powidział i złożył pocałunek na moim czole.
- Dobranoc - odpowiedziałam i chwilę później odpłynęłam w ramionach mojego chłopaka. 
------------------------------
Hej, mamy nowy rozdział i ponad 9000 wyświetleń, dziękuje <3 Pod poprzednim było sporo komentarzy i również dziękuje, to motywuje. Piszcie swoje opinie i do zobaczenia w next + przepraszam za jakiekolwiek błędy :) @secute_ollg 
CZYTASZ = KOMENTUJESZ 

8 komentarzy:

  1. O mój Boże :o zrobiło się gorąco! Haha świetny rozdział :) do następnego ✌

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow, odważna ta Brook, ale skoro coś do niego czuje, po co miała czekać. Z resztą, dziewictwo i tak zostawiła mu na później, to był dopiero podwieczorek. Niesamowite jest to, jak Justin zmienił się przy niej. Nie był najlepszym człowiekiem, a trochę ciepła i wrażliwości, które okazała mu Brook wystarczyło, aby go odmienić. Weny <3
    goodnight-sweetheart-ff.blogspot.co,
    final-justice-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku *-* uwielbiam!

    Co dalej bd? oby sie nie poklocili...

    X.O.X.O
    PS. Your forever

    OdpowiedzUsuń
  4. <3 kocham jejku nie moge sie doczekac kolejnego rozdzialu mam nadzieje ze bedzie szybko :-*

    OdpowiedzUsuń
  5. JEZU AAAAAA <33 wreszcie cos sie zaczelo dziac :*
    Swietny rozdzial :) czekam na next ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Swietny rozdzial! Kiedy dodasz nastepny? :D

    OdpowiedzUsuń