niedziela, 4 stycznia 2015

Rozdział 3

- Zapytam jeszcze raz - powiedział niskim głosem wpatrując się w Tessę - Mówiłyście o mnie? 
- My.. To nie tak jak myślisz - odpowiedziała przestraszona dziewczyna. 
- Dobra, koniec tego przedstawienia - oznajmiłam głośno i podniosłam się z łóżka - My wcale nie mówiłyśmy o tobie. Rozmawiałyśmy o Justinie White, to takie ciacho z liceum - mówiłam rozbawionym głosem do chłopaka, jednak w środku bałam się jak cholera - Mówię ci, jestem pewna, że gdybyś go zobaczył to stałbyś się gejem, jest serio przystojny - zakończyłam z ogromny uśmiechem na twarzy. 
- Mam nadzieję, wiesz - podszedł bliżej mnie, tak, że mogłam zobaczyć zarysy jego szczęki - Niechciałabyś mnie obgadywać w moim własnym domu - powiedział zniżonym głosem, po czym obrócił się na pięcie i opuścił pomieszczenie. 
- Co to było Brooklyn? - wrzesnęła blondynka podrywając się na nogi. 
- No co? - wzruszyłam ramionami - Chciałaś, żeby cie zabił i zakopał w lesie, za to, że o nim mówiłaś? - popatrzyłam się na nią, na co pokręciła głową - No właśnie. 
- On nie jest taki zły jak się wydaje - położyła się na łóżku - On ma do nas żal i dlatego się tak zachowuje, poprostu uważam, że jak narazie nie warto zaczynać z nim czegokolwiek. 
- Em, wiesz Tessa ja nawet nie mam zamiaru się z nim zacząć przyjaźnić. Boje się go. - wyznałam śmiejąc się. 
- Tak jak cała dzielnica. A teraz opowiedz mi dlaczego tutaj mieszkasz? 
- Musiałam, ojciec ma tutaj lepsze zarobki i pracę. 
- I tylko dla ojca zostawiłaś Brada w San Francisco? - zapytała.
- My.. Już nie jesteśmy razem - westchnęłam kładąc się obok niej - Wiesz, myślę, że to było tylko jakieś licealne zauroczenie. Nic więcej. Brad ma swoje sprawy i jest całkiem inny niż ja z charakteru. 
- Rozumiem, Brad to laluś - zaśmiała się - Zasługujesz na lepszego faceta, a w Nowym Jorku jest mnóstwo ciach, które są na wyciągnięcie ręki - poruszyła zabawnie brwiami.
- A ty masz kogoś? 
- Mam na oku. Ma na imię Nick i jest najlepszą partią w tym mieście. Gdybyś go zobaczyła.. - rozmarzyła się.
- Taka dziewczyna jak ty napewno sobie kogoś znajdzie, może Nick też się tobą interesuje - powiedziałam i odruchowo spojrzałam na ekran telefonu - Już jest serio późno - oznajmiłam i wstałam, żeby się ubrać - Zamówisz mi taksówkę? 
- Tak, jasne. Chodź na dół. 

- Brook, taksówka może być dopiero za godzinę - krzyknęła wchodząc do przedpokoju - To wszystko przez tą pogodę i jak chcesz to możesz zostać u mnie na noc hm? - zapytała, ale zamiast jej odpowiedzieć mój wzrok powędrował na schody, po których leniwie schodził Justin. Na samą myśl o tym, że mogłabym zostać na noc w domu tego człowieka i spać pokój obok skręcał mi się żołądek. 
- Nie, wiesz Tessa - powiedziałam chowając telefon do kieszeni - Ja jednak pójdę w takim razie na piechotę - sprawnie się wykręciłam. 
- Zmokniesz - zauważyła ze zmartwioną miną. 
- Spokojnie, zawiozę cię do domu - naszą uwagę zwrócił niski głoś dochodzący z progu przedpokoju - Muszę skoczyć jeszcze do sklepu, więc dlaczego by nie - dodał. 
Jeśli wtedy było mi niedobrze, to w tym momencie byłam w stanie zemdleć. Jechać z nim w jedynym aucie, obok siebie. To mogło się źle skończyć. Chociaż, to tylko kilkanaście minut z tąd, myślę, że nie zdąży mi nic zrobić, kiedy będziemy jechać przez główne ulice. 
- Ta, okej - wymamrotałam zyskując karcące spojrzenie blondynki. 
- Tak? Więc my lecimy - zwrócił się do niej oschle - Nie musisz czekać - dopowiedział i otworzył drzwi przepuszczając mnie pierwszą. 
- Wsiadaj - rzucił i wskazał na czarne, matowe sportowe Audi. 
- Niezła fura - szepnęłam sama do siebie, tak żeby nie usłyszał. 
- Wiem - odpowiedział i wsiadł od strony kierowcy. Czyli jednak słyszał.

- Co się nie odzywasz? - zaczął wyjeżdżając z podwórka. 
- Chyba nie mam tematów na rozmowę - powiedziałam zerkając na niego. 
- Boisz się mnie? - zapytał wyciągając papierosa z paczki. Jednak nie odpowiedziałam widząc jego minę, która wyrażała ochotę pozabijania połowy tego miasta. 
- Bardzo dobrze. Tylko nie popadaj w paranoje, dopóki nie robisz nic wbrew mnie jest okej. - odpowiedział sam na swoje pytanie i odpalił fajkę. 
- Dlaczego nosisz ciągle kaptur? W domu było ciepło - wypaliłam i natychmiast tego pożałowałam, kiedy odwrócił się i popatrzył na mnie z ciekawością. 
- Co to za pytanie? Bo lubię. - fuknął i spojrzał znowu na drogę - Zapomniałem się zapytać. Gdzie mieszkasz? Muszę znać adres. 
- Um - odkaszlnęłam - Na Manhattanie, wpiszę ci dokładny adres jeśli pozwolisz.
- Jasne - rzucił i włączył nawigację pozwalając mi jej użyć. 
W samochodzie zapanowała cisza, jednak mój głupi mózg zapragnął informacji. 
- Dlaczego jesteś taki oschły dla swojej siostry? - znowu wypaliłam, zwracając na siebie jego uwagę. 
- Nic niewiesz - zaczął wypuszczając dym z ust - Jakbyś była na moim miejscu też być była dla nich oschła. W sumie czekam aż wrócą rodzice - nagle się zaczął cicho śmiać - A to będzie niespodzianka i niezła zabawa. 
- Okej - odpowiedziałam cicho i obróciłam wzrok wpatrując się w przednią szybę. Chłopak zamilkł skupiając się na jeździe. Swoją drogą skoro siedział w więzieniu to skąd miał pieniądze na Audi R8? Rodzice go znienawidzili, więc po co mieliby dawać mu prezenty? Za dobre sprawowanie? Niesądze. 
- Jesteśmy, wysiadaj - rzucił zatrzymując się pod moim blokiem. 
- Dzięki - powiedziałam i praktycznie biegiem wysiadłam z pojazdu bojąc się, że zapyta mnie o coś jeszcze. 
- Czekaj! - zatrzymał mnie jego głos. Kurwa. Niepewnie obróciłam się w jego stronę. 
- Niewiem co moja siostra ci nagadała, ale wiem, że gadałyście wtedy o mnie. Swoją drogą to niegrzeczne obgadywać, ale jeszcze gorzej kłamać nie? Uważaj, bo nie jestem taki głupi jak myślisz - zaśmiał się i odjechał pozostawiając mnie sparaliżowaną na chodniku. 

Cicho, bo było już dosyć późno weszłam do domu i podreptałam do swojego pokoju. 
Położyłam torebkę na biurku i wzięłam laptopa. Włączyłam go i weszłam w wyszukiwarkę. 
" Justin Bieber" - wpisałam hasło i poczekałam, aż wyświetlą się wyniki.
Myślałam, że wyświetli się coś w stylu FBI, czy nowojorskiej policji, ale zamiast tego były tylko jego portale społecznościowe. Instagram - kliknęłam. Ku mojemu zdziwieniu było tam mnóstwo fajnych zdjęć. Wiele z jego przyjaciółmi, nawet z rodziną, Tessą czy też z wakacji. Dopiero teraz zobaczyłam jak naprawdę wyglądał bez kaptura. Miał ciemne, blond włosy na jednych zdjęciach idealnie ułożone, zaś na innych roztrzepane na wszystkie strony. Był wysportowany i muszę to przyznać. Był strasznie przystojny. 
Zjechałam na dół, gdzie moją uwagę przykóło zdjęcie, na którym on i parę innych chłopaków paliło marichuanę. Czy mnie to dziwi? Chciałam poczytać komentarze, kiedy usłyszłam dźwięk telefonu, jednak nie mój. Zaciekawiona wsunęłam rękę do kieszeni i wyciągnęłam komórkę. Na wyświetlaczu pojawił się mój numer, więc odebrałam. 
- Brooklyn! - usłyszłam Tessę pod drugiej stronie - Wzięłaś przez przypadek mój telefon - zaśmiała się - Podejdziesz jutro mi go oddać? 
- Jasne, jutro przyjdę - rzuciłam i się rozłączyłam. 
Gratulacje Brook. Dzięki twojej głupocie kolejny raz spotkasz tego psychola. 
----------------------------------
Mamy trzeci rozdział!! Dłuższy niż ostatni i mi się w miarę podoba. Jak wam? Czekam na zawsze komentarze i do zobaczenia. @polishkidrauhll <3 
CZYTASZ = KOMENTUJESZ 

10 komentarzy:

  1. Awww odwiozl ja do domu!

    Ciekawa jestem, za co zaczal siedziec... :/

    X.O.X.O

    PS. Your forever

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział. .czekam na next ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Omomomom <3 fantastyczny! Nie moge doczekas sie na nastepmy! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurcze, bardzo mi się ten pomysł podoba. Justin chyba nie jest taki zły, jakiego z siebie robi. Dla Brooklyn był całkiem miły i nawet potrafił się uśmiechać. Również jestem ciekawa, za co trafił do więzienia. Czekam na kolejny <3
    final-justin-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń