- My.. To nie tak jak myślisz - odpowiedziała przestraszona dziewczyna.
- Dobra, koniec tego przedstawienia - oznajmiłam głośno i podniosłam się z łóżka - My wcale nie mówiłyśmy o tobie. Rozmawiałyśmy o Justinie White, to takie ciacho z liceum - mówiłam rozbawionym głosem do chłopaka, jednak w środku bałam się jak cholera - Mówię ci, jestem pewna, że gdybyś go zobaczył to stałbyś się gejem, jest serio przystojny - zakończyłam z ogromny uśmiechem na twarzy.
- Mam nadzieję, wiesz - podszedł bliżej mnie, tak, że mogłam zobaczyć zarysy jego szczęki - Niechciałabyś mnie obgadywać w moim własnym domu - powiedział zniżonym głosem, po czym obrócił się na pięcie i opuścił pomieszczenie.
- Co to było Brooklyn? - wrzesnęła blondynka podrywając się na nogi.
- No co? - wzruszyłam ramionami - Chciałaś, żeby cie zabił i zakopał w lesie, za to, że o nim mówiłaś? - popatrzyłam się na nią, na co pokręciła głową - No właśnie.
- On nie jest taki zły jak się wydaje - położyła się na łóżku - On ma do nas żal i dlatego się tak zachowuje, poprostu uważam, że jak narazie nie warto zaczynać z nim czegokolwiek.
- Em, wiesz Tessa ja nawet nie mam zamiaru się z nim zacząć przyjaźnić. Boje się go. - wyznałam śmiejąc się.
- Tak jak cała dzielnica. A teraz opowiedz mi dlaczego tutaj mieszkasz?
- Musiałam, ojciec ma tutaj lepsze zarobki i pracę.
- I tylko dla ojca zostawiłaś Brada w San Francisco? - zapytała.
- My.. Już nie jesteśmy razem - westchnęłam kładąc się obok niej - Wiesz, myślę, że to było tylko jakieś licealne zauroczenie. Nic więcej. Brad ma swoje sprawy i jest całkiem inny niż ja z charakteru.
- Rozumiem, Brad to laluś - zaśmiała się - Zasługujesz na lepszego faceta, a w Nowym Jorku jest mnóstwo ciach, które są na wyciągnięcie ręki - poruszyła zabawnie brwiami.
- A ty masz kogoś?
- Mam na oku. Ma na imię Nick i jest najlepszą partią w tym mieście. Gdybyś go zobaczyła.. - rozmarzyła się.
- Taka dziewczyna jak ty napewno sobie kogoś znajdzie, może Nick też się tobą interesuje - powiedziałam i odruchowo spojrzałam na ekran telefonu - Już jest serio późno - oznajmiłam i wstałam, żeby się ubrać - Zamówisz mi taksówkę?
- Tak, jasne. Chodź na dół.
- Brook, taksówka może być dopiero za godzinę - krzyknęła wchodząc do przedpokoju - To wszystko przez tą pogodę i jak chcesz to możesz zostać u mnie na noc hm? - zapytała, ale zamiast jej odpowiedzieć mój wzrok powędrował na schody, po których leniwie schodził Justin. Na samą myśl o tym, że mogłabym zostać na noc w domu tego człowieka i spać pokój obok skręcał mi się żołądek.
- Nie, wiesz Tessa - powiedziałam chowając telefon do kieszeni - Ja jednak pójdę w takim razie na piechotę - sprawnie się wykręciłam.
- Zmokniesz - zauważyła ze zmartwioną miną.
- Spokojnie, zawiozę cię do domu - naszą uwagę zwrócił niski głoś dochodzący z progu przedpokoju - Muszę skoczyć jeszcze do sklepu, więc dlaczego by nie - dodał.
Jeśli wtedy było mi niedobrze, to w tym momencie byłam w stanie zemdleć. Jechać z nim w jedynym aucie, obok siebie. To mogło się źle skończyć. Chociaż, to tylko kilkanaście minut z tąd, myślę, że nie zdąży mi nic zrobić, kiedy będziemy jechać przez główne ulice.
- Ta, okej - wymamrotałam zyskując karcące spojrzenie blondynki.
- Tak? Więc my lecimy - zwrócił się do niej oschle - Nie musisz czekać - dopowiedział i otworzył drzwi przepuszczając mnie pierwszą.
- Wsiadaj - rzucił i wskazał na czarne, matowe sportowe Audi.
- Niezła fura - szepnęłam sama do siebie, tak żeby nie usłyszał.
- Wiem - odpowiedział i wsiadł od strony kierowcy. Czyli jednak słyszał.
- Co się nie odzywasz? - zaczął wyjeżdżając z podwórka.
- Chyba nie mam tematów na rozmowę - powiedziałam zerkając na niego.
- Boisz się mnie? - zapytał wyciągając papierosa z paczki. Jednak nie odpowiedziałam widząc jego minę, która wyrażała ochotę pozabijania połowy tego miasta.
- Bardzo dobrze. Tylko nie popadaj w paranoje, dopóki nie robisz nic wbrew mnie jest okej. - odpowiedział sam na swoje pytanie i odpalił fajkę.
- Dlaczego nosisz ciągle kaptur? W domu było ciepło - wypaliłam i natychmiast tego pożałowałam, kiedy odwrócił się i popatrzył na mnie z ciekawością.
- Co to za pytanie? Bo lubię. - fuknął i spojrzał znowu na drogę - Zapomniałem się zapytać. Gdzie mieszkasz? Muszę znać adres.
- Um - odkaszlnęłam - Na Manhattanie, wpiszę ci dokładny adres jeśli pozwolisz.
- Jasne - rzucił i włączył nawigację pozwalając mi jej użyć.
W samochodzie zapanowała cisza, jednak mój głupi mózg zapragnął informacji.
- Dlaczego jesteś taki oschły dla swojej siostry? - znowu wypaliłam, zwracając na siebie jego uwagę.
- Nic niewiesz - zaczął wypuszczając dym z ust - Jakbyś była na moim miejscu też być była dla nich oschła. W sumie czekam aż wrócą rodzice - nagle się zaczął cicho śmiać - A to będzie niespodzianka i niezła zabawa.
- Okej - odpowiedziałam cicho i obróciłam wzrok wpatrując się w przednią szybę. Chłopak zamilkł skupiając się na jeździe. Swoją drogą skoro siedział w więzieniu to skąd miał pieniądze na Audi R8? Rodzice go znienawidzili, więc po co mieliby dawać mu prezenty? Za dobre sprawowanie? Niesądze.
- Jesteśmy, wysiadaj - rzucił zatrzymując się pod moim blokiem.
- Dzięki - powiedziałam i praktycznie biegiem wysiadłam z pojazdu bojąc się, że zapyta mnie o coś jeszcze.
- Czekaj! - zatrzymał mnie jego głos. Kurwa. Niepewnie obróciłam się w jego stronę.
- Niewiem co moja siostra ci nagadała, ale wiem, że gadałyście wtedy o mnie. Swoją drogą to niegrzeczne obgadywać, ale jeszcze gorzej kłamać nie? Uważaj, bo nie jestem taki głupi jak myślisz - zaśmiał się i odjechał pozostawiając mnie sparaliżowaną na chodniku.
Cicho, bo było już dosyć późno weszłam do domu i podreptałam do swojego pokoju.
Położyłam torebkę na biurku i wzięłam laptopa. Włączyłam go i weszłam w wyszukiwarkę.
" Justin Bieber" - wpisałam hasło i poczekałam, aż wyświetlą się wyniki.
Myślałam, że wyświetli się coś w stylu FBI, czy nowojorskiej policji, ale zamiast tego były tylko jego portale społecznościowe. Instagram - kliknęłam. Ku mojemu zdziwieniu było tam mnóstwo fajnych zdjęć. Wiele z jego przyjaciółmi, nawet z rodziną, Tessą czy też z wakacji. Dopiero teraz zobaczyłam jak naprawdę wyglądał bez kaptura. Miał ciemne, blond włosy na jednych zdjęciach idealnie ułożone, zaś na innych roztrzepane na wszystkie strony. Był wysportowany i muszę to przyznać. Był strasznie przystojny.
Zjechałam na dół, gdzie moją uwagę przykóło zdjęcie, na którym on i parę innych chłopaków paliło marichuanę. Czy mnie to dziwi? Chciałam poczytać komentarze, kiedy usłyszłam dźwięk telefonu, jednak nie mój. Zaciekawiona wsunęłam rękę do kieszeni i wyciągnęłam komórkę. Na wyświetlaczu pojawił się mój numer, więc odebrałam.
- Brooklyn! - usłyszłam Tessę pod drugiej stronie - Wzięłaś przez przypadek mój telefon - zaśmiała się - Podejdziesz jutro mi go oddać?
- Jasne, jutro przyjdę - rzuciłam i się rozłączyłam.
Gratulacje Brook. Dzięki twojej głupocie kolejny raz spotkasz tego psychola.
----------------------------------
Mamy trzeci rozdział!! Dłuższy niż ostatni i mi się w miarę podoba. Jak wam? Czekam na zawsze komentarze i do zobaczenia. @polishkidrauhll <3
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Awww odwiozl ja do domu!
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem, za co zaczal siedziec... :/
X.O.X.O
PS. Your forever
Super rozdział. .czekam na next ^^
OdpowiedzUsuńSwietny :D
OdpowiedzUsuńDzięki :)
Usuńboski :* <3
OdpowiedzUsuńDziekuje <3
UsuńOmomomom <3 fantastyczny! Nie moge doczekas sie na nastepmy! ;)
OdpowiedzUsuńDziekuje <3
UsuńKurcze, bardzo mi się ten pomysł podoba. Justin chyba nie jest taki zły, jakiego z siebie robi. Dla Brooklyn był całkiem miły i nawet potrafił się uśmiechać. Również jestem ciekawa, za co trafił do więzienia. Czekam na kolejny <3
OdpowiedzUsuńfinal-justin-jb.blogspot.com
Dzieki ;*
Usuń